Śledztwo dotyczy wywołania pożaru jako zdarzenia zagrażającego życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu wielkiej wartości.
- Wszczęto je na podstawie materiałów zebranych przez policję - poinformował PAP szef białostockiej prokuratury rejonowej Karol Radziwonowicz. Dodał, że m.in. zabezpieczone zostały zapisy monitoringu i przesłuchani pierwsi świadkowie.
Pożar na wysypisku w Studziankach, należącego do spółki założonej przez kilka gmin, wybuchł w piątek po południu (24.08). W kluczowym momencie akcji gaśniczej uczestniczyło 111 zastępów straży pożarnej zawodowej (również z woj. mazowieckiego i warmińsko-mazurskiego) oraz OSP. Był też używany samolot Lasów Państwowych, z którego zrzucono wodę, by nie dopuścić do rozprzestrzenienia się ognia na pobliski las.
Ogień opanowano w sobotę, ale do poniedziałku trwała akcja polegająca na zasypaniu hałdy piaskiem, by stłumić możliwość zarzewia ognia. Strażacy podsumowali, że ogień objął około 7,5 tys. mkw. hałdy. Spłonęło około 60 proc. tej pryzmy. Miała ona wysokość kilkunastu metrów.
Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Białymstoku, który prowadzi kontrolę wysypiska, badając m.in. sposób składowania tam odpadów, zapowiada złożenie zawiadomienia do prokuratury. Naczelnik Wydziału Inspekcji Marcin Dziedzic powiedział PAP, że - jak wstępnie ustalono - podmiot prowadzący wysypisko nie stosował się do zapisów pozwolenia na taką działalność, w którym była mowa m.in. o obowiązku stosowania tzw. warstw przesypowych, co ograniczyłoby możliwość wystąpienia pożaru.
Nieprawidłowości w działalności wysypiska stwierdzono też podczas wcześniejszej kontroli przeprowadzonej w lutym tego roku. - Były to uchybienia dotyczące niewłaściwego sposobu składowania odpadów - powiedział Marcin Dziedzic. W ocenie WIOŚ śmieci nie były wstępnie sortowane, w hałdzie jest dużo odpadów z tworzyw sztucznych i nie tworzono warstw przesypowych.
Źródło: Polskie Radio Białystok
opr./PM/