Guz mózgu miał odebrać nam Martynkę pół roku temu. Wtedy usłyszeliśmy od lekarzy, że czas się z nią żegnać, że tu, w Polsce, ratunku już nie ma.
Na samą myśl o hospicjum i bezradnym czekaniu na śmierć wpadaliśmy w rozpacz. Szukaliśmy ratunku wszędzie!
Dzięki pomocy dobrych ludzi, trafiliśmy do kliniki w Monterrey w Meksyku, gdzie dostaliśmy szansę na życie dla naszego dziecka.
Martynka wciąż jest z nami i wciąż walczy. Leczenie działa – to cud, który zawdzięczamy Waszej pomocy! Niestety – znaleźliśmy się w momencie, kiedy zaczyna brakować pieniędzy na jego kontynuację.
Bijemy głową w mur, bo wiemy jedno – jeśli teraz je przerwiemy, stanie się najgorsze...
Więcej informacji znajdziesz tutaj KLIKNIJ TU.
opr./WŻ/