Reżyserii podjął się Dariusz Szada-Borzyszkowski, który w spektaklu pojawia się w kilku bardzo ważnych momentach, spajając go niczym klamra.
„Miłość jeden kłębek nerwów...” to była rzecz o głębokim uwikłaniu, studium trudnej relacji głównej bohaterki z partnerem i procesu wewnętrznego dojrzewania do wyjścia z patologicznego układu. 5 kobiet – niczym alter ego jednej ofiary przemocy poetyckimi wersami, pełnymi chłodnych metafor, opowiada nam o kolejnych etapach zapadania się w toksycznym związku z mężczyzną, od powolnej utraty tożsamości, po zaprzeczenie i upadek w psychiczny dół…
Dużo emocji dostarczyły widowni wiarygodnie grające aktorki-amatorki (na co dzień pracowniczki branży finansowej, handlowej i ubezpieczeniowej) Wioletta Karczewska, Barbara Niewińska, Anna Krywko, Marta Pawełko i Patrycja Locman.
Na szczęście, koniec sztuki tchnął optymizmem – bohaterka odnajduje siłę do walki o samą siebie i definitywne przerwanie tego destrukcyjnego tańca. Wspaniale wybrzmiała ostatnia wokaliza: „O siebie, stań i walcz!”.
Emocje po spektaklu udzieliły się wszystkim, nie kryły ich także Barbara Maj, dyrektor SOK-u oraz Agnieszka Kozakiewicz, kierownik działu artystycznego, dziękując na scenie artystkom i reżyserowi za wspaniały występ i odwagę zmierzenia się z trudną tematyką.
Niezależnie od szerokości geograficznej, czy w chłodnym klimacie Islandii, czy w innym dowolnym punkcie na świecie – mechanizmy uwikłania w przemoc są takie same, ważne żeby umieć je dostrzec, nazwać i uwolnić od nich swoje życie lub wspomóc w tym bliskich.
Źródło: Sokólski Ośrodek Kultury