Uciekają, bo rodzice nie zgodzili się na ich samodzielny wyjazd. Dlatego, że świadectwo było niesatysfakcjonujące i powinni spędzić wakacje na nauce. Znikają z domu, bo poznali przez internet kogoś, kto mieszka na drugim końcu Polski: wielką miłość czy po prostu pokrewną duszę. Lub zwyczajnie, dlatego, że jest lato, dobra pogoda i może być fajna zabawa. Codziennie na policję spływa dziesięć albo i więcej zgłoszeń o takich przypadkach.
"Szacujemy, że rzeczywista liczba jest wyższa, bo część rodziców, zwłaszcza widząc, że z karty nastolatka ubywa środków, telefon loguje się do internetu, a pociecha zapowiadała, że ucieknie, rezygnuje ze zgłoszenia" - mówi Ciarka.
Jego zdaniem to nie jest dobra taktyka. Na nieletnich pozbawionych opieki czyha - jak wynika z policyjnych doświadczeń - wiele niebezpieczeństw.
"Mieliśmy przypadek, że młodzi ludzie złapali okazję, doszło do wypadku i obydwoje zginęli" - przestrzega Ciarka. To akurat można potraktować jako nieszczęśliwy zbieg okoliczności, ale nie zmienia to faktu, że nieletni na gigancie są narażeni na szybką demoralizację.
"Ktoś może im podać alkohol lub narkotyki, potem, albo i bez tego, wykorzystać seksualnie" - tłumaczy policjant.
Przypadków, że nastolatki są ofiarami przestępstw - po których trauma może pozostać na całe życie - znają mnóstwo. Zdarza się jednak i tak, że to nieletni stają się sprawcami.
"Łapiemy ich na kradzieżach sklepowych, włamaniach do domków letniskowych" - opowiada Ciarka. "Często młodzi ludzie przed ucieczką okradają najbliższych, rodziców i dziadków. Biorą ze sobą gotówkę wyciągniętą dziadkom ze skarpety" - mówi inspektor.
I o ile policja większość uciekinierów znajduje po kilkunastu godzinach, to tych, którzy mieli konkretny cel wypadu, czasami szuka się kilka tygodni.
Wrocławska policja właśnie poinformowała, że zakończyła trwające kilka dni poszukiwania 14-letniej Anastasii i 12-letniej Aleksandry. Dziewczynki dotarły tylko na lokalny dworzec.
Jednocześnie trwały poszukiwania 16-letniego mieszkańca Wrocławia, który uciekł z domu po kłótni z matką. Ponieważ nastolatek autobusem pojechał aż do Pragi, konieczna była współpraca z czeskimi funkcjonariuszami. Ci znaleźli go w jednym z hoteli w stolicy Czech.
"W poprzednim sezonie mieliśmy przypadek 16-letniego chłopca i 15 letniej dziewczyny, którzy uciekli zabierając z domu dużą sumę pieniędzy. Przewozem osób dojechali do Berlina, potem byli w Wiedniu, w kilku belgijskich miastach" - relacjonuje rzecznik KGP.
Kiedyś dużym zagrożeniem były sekty, ale ostatnio policja nie obserwuje nadmiernego wzmożenia takiej działalności. "Choć nastolatkowie dołączają do różnych nieformalnych grup na skłotach czy do ludzi, którzy chcą żyć +poza systemem+ i np. żywić się na śmietnikach dużych sklepów.
Ciarka przypomina, że ze zgłoszeniem nie trzeba czekać 24 godziny, zwłaszcza, jeśli mamy podejrzenie, że dziecku może dziać się krzywda. "Uciekają dzieci z dobrych i gorszych domów. To nie jest tak, że utożsamiany zniknięcie nastolatka z jego demoralizacją" - podkreśla.(PAP)