We wtorek rano przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk wraz z politykami KO zebrali się przed siedzibą TVP na Placu Powstańców Warszawy, gdzie lider PO miał wygłosić oświadczenie.
"Zaczynamy dzisiaj ten dzień w sposób nietypowy, przed +fabryką kłamstw+. To tutaj telewizja rządowa przygotowuje każdego dnia materiały, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistości, mają przede wszystkim wesprzeć rządzących w ich kampanii wyborczej" - rozpoczął Tusk.
Przypomniał, że opozycja przez wiele lat miała wątpliwości, czy i w jaki sposób, uczestniczyć w programach przygotowywanych - jak ocenił - "w tej ponurej kuchni Jacka Kurskiego i teraz jego następcy".
"Nasi przedstawiciele, parlamentarzyści, parlamentarzystki Koalicji Obywatelskiej, z bardzo dużą rezerwą podchodzili do idei uczestniczenia w program telewizji publicznej po tej upiornej akcji zaszczuwania rodziny pani poseł Filiks i jej syna, czego konsekwencją była tragiczna śmierć. Dla wszystkich przyzwoitych ludzi to jest bardzo poważny dylemat, czy przekraczać próg tego miejsca i ja to bardzo dobrze rozumiem. Tak naprawdę uczestniczenie w programach telewizji rządowej wymaga nadzwyczajnej odporności i etycznej wytrzymałości, bo uczestniczenie w tych programach bywa czymś bardzo niesmacznym z oczywistych względów" - mówił.
W tym momencie z budynku TVP wyszedł dziennikarz stacji Michał Rachoń, który zaczął zadawać głośno pytanie o rozmowy Tuska sprzed lat z Angelą Merkel. Prowadząca konferencję poinformowała Rachonia, że będzie miał okazję zadać pytania po oświadczeniu. Rachoń nie ustępował i wciąż domagał się odpowiedzi na pytanie o relacje Tuska z Merkel i Władimirem Putinem.
Rachoń wszedł przed kamery ustawione naprzeciw Tuska, domagając się odpowiedzi, jednak politycy PO odgrodzili mu drogę i nie pozwolili zadawać pytań. "Czy może pan się uspokoić i zaczekać chwilę" - pytała prowadząca konferencję. Zasugerowała, by Rachoń zaprosił Tuska do swojego programu i w nim zadał swoje pytania.
Rachoń wciąż pytał, czy Tusk będąc premierem, podejmował decyzje w konsultacji z ówczesną kanclerz Niemiec. Między politykami PO a dziennikarzem doszło do przepychanek.
"Widzimy dzisiaj wyraźnie na czym polega tzw. misja PiS-owskiej telewizji" - powiedział Tusk. "Będę musiał wezwać za chwilę policję, ponieważ przeszkadza pan nam w wykonywaniu pracy" - oświadczył lider PO.
"Także za tego typu działania będziecie odpowiadali państwo karnie, nie tylko dyscyplinarnie" - zwrócił się do Rachonia Tusk, zaznaczając, że przeszkadza w konferencji prasowej. Służby prasowe PO wezwały na miejsce policję.
"Ile pan zarabia w tej pseudotelewizji" - pytali dziennikarza politycy PO. "Czy pan premier może przestać chować się za swoimi posłami" - dopytywał Rachoń lidera PO. "Proszę odejść, pan jest nieestetyczny" - odpowiedział Tusk.
Przepychanka między Rachoniem a politykami PO trwała kilkanaście minut. "Szanowni państwo, mam nadzieję, że docenicie wysiłki funkcjonariusza PiS-u, które mają walor wspaniałej ilustracji na czym polega telewizja rządowa dzisiaj w Polsce" - ocenił Tusk.
"Dokładnie tak wyglądała sytuacja na Ukrainie, kiedy miałem okazję wizytować Ukrainę w czasie konfliktu na Majdanie. Tak ówczesna władza traktowała opozycję i wysyłała tzw. tituszki, funkcjonariuszy, których praca przypomina do złudzenia działania policji politycznej, prowokatorów" - oświadczył Tusk.
Rachoń nie ustępował. Pytał głośno lidera PO m.in. o jego relacje z Merkel i nagrodę Karola Wielkiego, którą otrzymał szef PO.
Tusk podkreślił, że jego słowa o odpowiedzialności karnej wszystkich tych, "którzy łamią ustawy i konstytucję niszcząc telewizję rządową zyskały dzisiaj wyjątkowe potwierdzenie". "Tego typu ludzie, którzy zakłócają m.in. konferencje prasowe opozycji będą także odpowiadali karnie po wygranych wyborach" - oświadczył Tusk.
"Proszę mi nie przerywać, proszę pana, jest pan bardzo źle wychowany, nie tylko opłacany funkcjonariusz, ale i źle wychowany człowiek" - dodał lider PO, kiedy Rachoń powtarzał pytania do Tuska nt. Merkel i Putina.
Tusk oświadczył także, że politycy PO nie ustąpią, nawet jeśli ich konferencje będą zakłócane. "A ten człowiek, podobnie, jak jego mocodawcy będzie odpowiadał karnie za to, co robi także dzisiaj. To mogę państwu obiecać" - powiedział Tusk.
Ocenił też, że "to, co PiS i tego typu indywidua zrobiły z telewizją publiczną jest oczywistym i jawnym łamaniem prawa". "Posuwają się także do pewnych form przemocy próbując uniemożliwić nam pracę ważną społecznie, bo w czasie kampanii mamy prawo i obowiązek informować o swoich poglądach i zamiarach" - powiedział Tusk.
Tusk zapowiedział, że niezależnie od wszystkiego, ludzie KO będą starali się dotrzeć do opinii publicznej z takimi informacjami jak sprawa przyznawania wiz, czy "zdrada interesów państwowych przez min. Błaszczaka", czy słowa premiera Morawieckiego o tym, co jest dziś problemem dla polskiej wsi.
"Jeśli jest jakieś pytanie, co tak naprawdę jest agenturą rosyjską w Polsce, to co innego może być agenturą rosyjską, niż politycy, którzy ujawniają tajemnice NATO-wskie na konferencjach prasowych po to, żeby wykorzystać to w kampanii wyborczej. Co innego jest agenturą rosyjską, jeśli nie słowa premiera Morawieckiego o tym, że dzisiaj problemem i wrogiem dla Polaków jest Bruksela, Berlin i Kijów oraz oczywiście nieśmiertelny Tusk. (...) Tego nie usłyszycie w tej telewizji, a tego typu indywidua, mimo że pobierają gigantyczne wynagrodzenie w telewizji rządowej nie zadają tego typu pytań rządzącym" - powiedział lider PO.
"Wiele Polek i Polaków ma mdłości, kiedy widzi wyczyny tego typu pseudodziennikarzy i telewizji rządowej; nie dziwię się, ja też się bardzo źle czuję, kiedy widzę tego typu działania. Ale dla dobra informacji publicznej, żebyście państwo mieli prawdziwy wybór przed 15 października, będziemy wykorzystywali każdą możliwą sytuację, także takie, jak dzisiejsza żeby dostarczyć wam prawdę o działaniach tej władzy, o ich złodziejstwie, o ich korupcji, a także o tym, co zrobili z telewizją rządową" - odniósł się Tusk.
"Dziękuję temu człowiekowi za to, że pokazał w sposób idealny, na czym polega propaganda, na czym polega ten typ funkcjonariusza - nie dziennikarza - na usługach pisowskich, za bardzo duże oczywiście pieniądze. Przykro mi, że jesteście państwo jego ofiarami, ale przeżyjemy do 15 października, a później rozliczymy tego typu gości z każdego łajdactwa, jakie zrobili" - dodał.
Rachoń ocenił, że został obrażony i wciąć domagał się odpowiedzi na swoje pytania. Kiedy konferencja została zakończona, a lider PO odjechał samochodem, między politykami KO, a Rachoniem wciąż trwała ostra wymiana poglądów. Poseł Andrzej Rozenek pytał m.in. Rachonia o jego wynagrodzenie i majątek.
Rozenek zapytał Rachonia: "ile masz mieszkań kupionych na wynajem, ile masz mieszkań, sześć czy siedem"? "A wiesz, że mamy adresy tych mieszkań?" - dodał.
Rachoń we wtorek w TVP Info tuż po konferencji KO powiedział, że przewodniczący Donald Tusk w "sprawach dotyczących jego relacji z Putinem i Angelą Merkel powinien odpowiedzieć na bardzo wiele pytań". Dodał, że wynikają one m.in. z dokumentów, które tworzył sam Tusk.
Dziennikarz zaznaczył, że Tusk powinien odpowiedzieć m.in. czy wiedział o tym, że jak wynika ze stenogramu rozmowy, którą przeprowadziła 9 maja 2010 r. w Moskwie Angela Merkel z pełniącym obowiązki prezydenta RP Bronisławem Komorowskim, Nagroda Karola Wielkiego przyznana Tuskowi miała być docenieniem prowadzenia polityki resetu z Rosją.
Rachoń pytany był również o groźby ze strony Rozenka, które miał usłyszeć w trakcie konferencji.
"To na pewno jest standard SB-ków których broni ten człowiek. +Wice-Urban+, który grozi w wolnym państwie jakimiś swoimi kolegami, bo mówi, że my coś tam wiemy. Jeśli +wice-Urban+ jest przekonany, że w wolnej Polsce, wolni obywatele będą się bać gróźb, które są rzucane przez pomocnika SB-ków, to chyba mu się epoki pomyliły" - mówił dziennikarz TVP.
Rachoń powiedział, że w jego ocenie nie jest przypadkiem, iż wokół polityków, którzy tworzyli tzw. reset z Rosją, znajdują się "tacy ludzie" jak Rozenek.
Wezwana na miejsce policja przyjechała po tym, jak wszyscy zdążyli się już rozejść.
(PAP)