Prezes PiS był pytany w rozmowie z TV Republika o to, jakie jego zdaniem mogą być konsekwencje działań marszałka Sejmu w sprawie Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Rozmowa odbyła się przed tym, jak podano informację, że doszło do ich zatrzymania przez policjantów.
Kaczyński powiedział, że "sytuacja polityczna jest dynamiczna", jak to w kraju, w którym są wybory.
"I pan marszałek (Sejmu, Szymon) Hołownia nie może być spokojny – łamie prawo, w tym konstytucję w sposób drastyczny i to będzie miało swoje daleko idące konsekwencje. Delikty konstytucyjne tutaj są zupełnie oczywiste, co do deliktów karnych to sądzę, że też by można było o nich mówić, ale tu musiałbym bliżej przyjrzeć się zapisom Kodeksu Karnego. Ale jeżeli to, co tutaj następuje - czyli całkowite już zniszczenie prawa - będzie postępowało, to tu wtedy wchodzą w grę bardzo ciężkie przepisy Kodeksu Karnego" - ocenił.
Mówiąc o sprawie Wąsika i Kamińskiego Kaczyński ocenił, że "Polska jest już dzisiaj krajem, w którym trudno mówić o jakiejkolwiek praworządności i że będziemy mieć więźniów politycznych". "I temu się trzeba przeciwstawić z całej siły" - dodał.
Dodał, że przesunięcie obrad Sejmu na kolejny tydzień nie zmieni nic, jeśli chodzi o zapowiedzianą przez PiS manifestację; jak zapowiedział, odbędzie się "wiec i marsz".
Prezes PiS był też pytany o kwestię możliwego przyjęcia mandatów poselskich po Wąsiku i Kamińskim. "My nie widzimy możliwości obsadzania tych mandatów przez kolejnych na liście, natomiast wiemy, że jeżeli chodzi o te osoby, które na tych listach były wysoko, można liczyć na ich lojalność, natomiast jeśli chodzi o tych, co byli tam niżej, to mam nadzieję, że można liczyć na ich lojalność" - powiedział. Zaznaczył, że jeśli któryś z polityków przyjmie mandat po b. posłach, nie wejdzie w skład klubu PiS.
Kaczyńskiego proszono także o komentarz do wtorkowej wypowiedzi premiera Donalda Tuska o kwestię skazanych polityków PiS Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, którzy zostali zaproszeni do Pałacu Prezydenckim na uroczystość powołania nowych doradców Andrzeja Dudy.
Premier mówił m.in., że "martwi go to, że prezydent włączył się w działania organizowane przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i jego ludzi z PiS". Ocenił, że są to działania wymierzone w istotę, w fundamenty państwa polskiego.
Przytoczył art. 239 Kodeksu Karnego: "Kto utrudnia lub udaremnia postępowanie karne, pomagając sprawcy przestępstwa, w tym i przestępstwa skarbowego uniknąć odpowiedzialności karnej, w szczególności kto sprawcę ukrywa, zaciera ślady przestępstwa, w tym i przestępstwa skarbowego albo odbywa za skazanego karę, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5" - przeczytał. "Czytam ten artykuł, nie żeby podnosić atmosferę tego sporu, tylko żeby uświadomić panu prezydentowi, w co dał się uwikłać, w jakiej sytuacji postawił go prezes Kaczyński, w jakiej sytuacji znalazło się państwo polskie, tylko dlatego, że dwóch skazanych prawomocnym wyrokiem polityków uważa, że jest ponad prawem. (...) Panie prezydencie, mój gorący apel: dla dobra państwa polskiego musi pan przerwać ten spektakl, on prowadzi nas do bardzo niebezpiecznej sytuacji" - zwrócił się do prezydenta Dudy. "Zwracam się do prezesa Kaczyńskiego, prezydenta Dudy, innych liderów PiS - będziecie za to w pełni odpowiadać: za sabotowanie konstytucji, sabotowanie przepisów prawa, nieszanowanie wyroków sądu i nadużywanie władzy, którą jeszcze w wielu miejscach posiadacie, dla prywatnych interesów osób skazanych. (...) Będę osobiście o to dbał" - oświadczył Tusk.
Według Kaczyńskiego Donald Tusk "idzie tu bardzo daleko". "Już tutaj nie chodzi o mnie, chodzi o zarzucanie prezydentowi (...) przestępstwa. Mam nadzieję, że przyjdzie dzień, gdy on (Tusk) za tego rodzaju politykę, tego rodzaju działania, a także za tego rodzaju wypowiedzi, odpowie" - powiedział prezes PiS. (PAP)