Incydent przy granicy, który miał miejsce 3 listopada ub. roku w okolicach miejscowości Topiło (Podlaskie) w Puszczy Białowieskiej, został zakwalifikowany jako nieostrożne obchodzenie się z bronią i - w efekcie - nieumyślne spowodowanie uszczerbku na zdrowiu.
Według dotychczasowych ustaleń, strzał padł w sposób niekontrolowany, gdy żołnierz się potknął. Wcześniej oddał on tzw. strzały alarmowe w powietrze, by szybko zawiadomić inny patrol graniczny o grupie nielegalnych migrantów. Ranny cudzoziemiec trafił do szpitala i przeszedł operację wyjęcia kuli z okolic kręgosłupa.
Grupa Granica, która od początku kryzysu migracyjnego zajmuje się pomocą humanitarną na granicy z Białorusią, 6 listopada ub. roku podała w mediach społecznościowych - powołując się na informacje uzyskane od poszkodowanego - że to 22-letni Syryjczyk. Przywołując jego relację aktywiści podali, że był on w grupie innych osób z Syrii, która przekroczyła granicę i idąc, ok. 7-9 km od granicy usłyszał krzyk, a potem padł strzał.
"Mężczyzna podkreśla, że usłyszał jeden, pojedynczy i niezrozumiały dla niego krzyk, dobiegający do niego z tyłu, po którym od razu padł strzał powalający go na ziemię. Mężczyzna został trafiony w plecy. Usłyszał jeszcze trzy strzały. Grupa, z którą szedł, natychmiast się rozbiegła" - podawali wtedy aktywiści. Poinformowali też, że w szpitalu ranny wyraził pisemną wolę ubiegania się o ochronę międzynarodową.
Jak poinformował PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Piotr Antoni Skiba, śledztwo wciąż prowadzone jest w sprawie, tzn. nikomu dotąd nie postawiono w nim zarzutów. "W toku postępowania uzyskano opinię biegłego z zakresu posługiwania się bronią palną. Aktualnie wywołano uzupełniającą opinii biegłego z zakresu medycyny sądowej co do charakteru obrażeń odniesionych przez pokrzywdzonego" - dodał prokurator.(PAP)