Mariola to 45-letnia żona i mama. Razem z mężem wychowuje trójkę wspaniałych dzieci: Wiktorię, Michała i Kacpra. Razem także prowadzą działalność rolniczą. Rodzina wiodła spokojne, szczęśliwe życie. Aż do maja tego roku. Wszyscy wówczas szykowali się do komunii najmłodszego synka.

Na kilka dni przed uroczystością Mariola niespodziewanie straciła przytomność i trafiła do szpitala w Sokółce. Na początku wydawało się, że to tylko chwilowe osłabienie organizmu. I że szybko wróci do ukochanego męża i dzieci. Tak się jednak nie stało.

W szpitalu wyszło na jaw, że kobiecie pękł tętniak szyjnej tętnicy. W ciężkim stanie przetransportowano ją do szpitala w Białymstoku, gdzie przeszła dwie operacje, w tym jedną, która uratowała życie Marioli. 

Śpiączka

Przez dłuższy czas przebywała w śpiączce farmakologicznej. Gdy wreszcie otworzyła oczy, okazało się, że na szczęście poznaje swoich najbliższych.

Pęknięty tętniak pozostawił jednak po sobie:

• niedowład połowiczny lewostronny,
• ośrodkowe uszkodzenie nerwu twarzowego lewostronne
• przeczulica strony lewej.

Mariola do domu, do najbliższych, wróciła dopiero w październiku. Mimo że od czerwca była rehabilitowana w ramach hospitalizacji, wciąż potrzebuje pomocy, by odzyskać sprawność.  Problemem są pieniądze, a raczej ich brak.

Potrzebna pomoc

„Zawsze wolała pomagać innym niż być tą w potrzebie. Dlatego wierzymy, że to teraz Mariola zasługuje na szansę by mogła powrócić do sprawności. Wymaga systematycznej, specjalistycznej rehabilitacji, która może trwać dłuższy czas, jednak wiemy, że Mariola ma sobie siłę do walki by powrócić do zdrowia – piszą założyciele zbiórki pieniędzy na rzecz kobiety.

Kwota potrzebna na leczenie nie jest duża. 60 tysięcy złotych. Ale zbiórka stanęła w miejscu. Dlatego przyłączamy się do apelu o wsparcie leczenia tej młodej kobiety, wierząc, że razem możemy więcej.

Każdy, kto zechce ją wesprzeć, pieniądze może wpłacić klikając TU.

/opr. red./