Przede wszystkim chcę podziękować mieszkańcom za udział w wyborach, wysoka frekwencja pokazała, że przyszłość Korycina nie jest nam obojętna. Ogromne podziękowania kieruję do tych, którzy wspierali mnie w tej bardzo trudnej kampanii. Nie była ona równa. Wyciągnięto przeciwko mnie wielkie działa, nawet rządowego kalibru. Kontrkandydat - od czasu unieważnienia wyborów dostał bardzo dużo czasu na kampanię i miał narzędzia, których ja nie miałam. W tym czasie w gminie mówiło się o fali "cudów nad Kumiałką". Jak grzyby po deszczu powstawały nowe wiaty przystankowe i integracyjne, przybywało remontów i kolejnych obietnic. Te wybory zweryfikowały moich znajomych i przyjaciół. Wielu stanęło za mną murem, odważnie i głośno mówiąc o potrzebach mieszkańców. Wszyscy byliśmy atakowani i posądzani o kłamstwa. Treść tych oszczerstw obalił sąd apelacyjny w Białymstoku. Być może ta informacja nie dotarła do wszystkich. Przypominam, że sąd apelacyjny nakazał Mirosławowi Lechowi przeproszenie mnie, za to, że rozpowszechniał o mnie nieprawdziwe informacje. Na przeprosiny miał 48 godzin, ale tego nie zrobił. Zabrakło mu cywilnej odwagi i honoru. I wygrywać i przegrywać trzeba umieć z klasą. Nie czuje się przegrana. To było cenne doświadczenie, które sprawia, że jestem silniejsza. Wiem, że moja kampania oparta była na prawdzie i uczciwości. Więc to ja honorowo i prawdziwie dziękuję za ten czas. - Beata Matyskiel.
ZOBACZ TEŻ: Oficjalne wyniki wyborów w Korycinie
Chcieliśmy również uzyskać komentarz od zwycięzcy wyborów, Mirosława Lecha, jednak nie udało nam się z nim skontaktować.
opr./EB/