Dlaczego Urząd Marszałkowski Województwa Podlaskiego włączą się w akcje profilaktyczne i prospołeczne – pytamy wicemarszałek Wiesławę Burnos.
Wiesława Burnos: Mówi się, że sami nie uratujemy całego świata, ale możemy uratować świat jednej osoby. A jeżeli mamy taką moc, powinniśmy się nią dzielić, dając także w ten sposób przykład innym. Takie działania zawsze były mi bardzo bliskie, ale lokalnie. Dopiero po objęciu funkcji Członka Zarządu Województwa Podlaskiego, sześć lat temu, zorientowałam się jak wielu rodziców walczy o zdrowie i życie chorych dzieci, w całym naszym regionie. Oni dosłownie błagali o pomoc, prowadząc zbiórki internetowe. Od razu, bez zastanowienia, włączyłam się do prowadzonych akcji, bo uważałam, że tak trzeba. Podobnie reagowaliśmy, gdy chodziło o wsparcie chorych dorosłych. Dzięki temu namacalnie stykaliśmy się z ich cierpieniem. Dlatego nam, jako zarządowi województwa, chodzi o to, aby jak najwięcej osób korzystało z badań profilaktycznych, bo dzięki temu można wykryć chorobę we wczesnym stadium, a to daje ogromną szansę wyleczenia. My, jako samorząd, z mocy ustawy możemy inwestować w infrastrukturę, możemy finansować zakup sprzętu. I to robimy, staramy się, aby nasze szpitale oferowały usługi na jak najwyższym poziomie. Ale równie ważne jest przekonywanie społeczeństwa, by wykonywało badania profilaktyczne i korzystamy z każdej okazji, aby promować, przekonywać, namawiać do profilaktyki.
Samorząd województwa jest organem prowadzącym kilku ważnych szpitali w województwie. Na co dzień docierają do nas informacje o inwestycjach czy zakupach do tych jednostek. Ale to nie jedyny sposób, w jaki Województwo Podlaskie dba o Podlasian. Proszę opowiedzieć o najważniejszych inicjatywach.
Samorząd województwa jest organem tworzącym dla trzynastu jednostek ochrony zdrowia. Są to trzy szpitale wojewódzkie – w Białymstoku, Łomży i Suwałkach, Białostockie Centrum Onkologii, dwa szpitale psychiatryczne, trzy stacje pogotowia ratunkowego, ośrodek rehabilitacji, ośrodek medycyny pracy, zespół opieki paliatywnej oraz ośrodek profilaktyki i terapii uzależnień. Dumna jestem także z placówki, która służy dzieciom z dysfunkcjami, a znajduje się w maleńkiej wsi Janowszczyzna. Bardzo zabiegałam o środki na budowę pawilonu sensorycznego w tej szkole integracyjnej, wiedząc, jak istotna jest nieustanna terapia uczniów z dysfunkcjami. Takie placówki stanowią oazę wsparcia, gdzie każde dziecko, niezależnie od ewentualnych trudności czy dysfunkcji rozwojowych, ma szansę na pełny rozwój i integrację społeczną. Dają każdemu szansę na odkrycie swoje unikalnych talentów i na uzyskanie odpowiedniego wsparcia w pokonywaniu trudności.
Bardzo chcę, abyście wiedzieli, że od czterech lat na terenie województwa podlaskiego działa sześć Ośrodków Zdrowia Psychicznego dla Dzieci i Młodzieży, podległych Szpitalowi Psychiatrycznemu w Suwałkach, w tym jeden w Sokółce, przy ul. Broniewskiego 2. Pozostałe znajdują się w Suwałkach, Mońkach, Augustowie, Sejnach i Becejłach.
Problemy dziecka rozpoznawane są w środowisku, w jakim ono przebywa. W domu, w szkole, przedszkolu. A trzeba zaznaczyć, że jest ich coraz więcej. Ogromny wpływ miała na to pandemia i wszechobecna cyfryzacja, z którymi wiąże się izolacja dzieci i młodzieży. Dlatego kiedy w 2020 roku pojawiła się możliwość zbudowania Ośrodków Środowiskowej Opieki Psychologicznej i Psychoterapeutycznej dla dzieci i młodzieży uczącej się do 21 roku życia, przystąpiłam do ich tworzenia. Dzięki temu w tej chwili do dyspozycji rodziców i dzieci są m.in. psycholodzy, terapeuci środowiskowi i psychoterapeuci. Tylko w Ośrodku w Sokółce w tym momencie opieką objętych jest ponad 400 dzieci. Każdego dnia jestem wdzięczna za to, że mogę brać udział w tworzeniu tych placówek.
Było dla mnie także bardzo ważne, ażeby dzieci z naszego regionu, które z rozmaitych przyczyn były – orzeczeniem sądu – odbierane rodzicom, na stałe lub czasowo trafiały do ośrodków w całym kraju, często daleko od swoich rodzin. Zdarzało się, że rodzeństwa były rozdzielane a rodzice mieli ogromną trudność w ich odwiedzaniu. Dzieci wyjeżdżając do placówek w kraju traciły też kontakt z dziadkami, swoją rodziną, koleżankami i kolegami, szkołą. Dlatego podjęłam starania, by odmienić ich los. W efekcie na terenie Powiatu Sokólskiego zostały utworzone aż cztery takie rodzinne placówki opiekuńcze: w Czuprynowie, Kuźnicy, Chorużowcach i Dąbrowie Białostockiej i już służą naszemu województwu. W tych domach opiekę znajdują dzieci z całego naszego regionu. Wdzięczność za nie, to mało powiedziane.
Włącza się również Pani w akcje, gdzie mówi się nie tylko o zdrowiu fizycznym, ale i o psychicznym, o dobrostanie, o życiu w zgodzie ze sobą. Dlaczego jest to dla Pani takie ważne?
W moim życiu przyszło mi się mierzyć z wieloma osobistymi tragediami. Te trudne doświadczenia sprawiły, że zawsze jestem w gotowości, by podać rękę tym, którzy tego potrzebują. W pracy i poza nią. Pełniąc jeden z najważniejszych urzędów w regionie, w swoich działaniach skupiam się w dużej mierze na zadaniach prospołecznych. Muszę zaznaczyć, że wszystko zawdzięczam Panu Bogu. Jesteśmy zaprzyjaźnieni. Często ze sobą rozmawiamy, ale nie narzucam nikomu swojej wiary. Rozumiem, że nie każdy w najcięższych chwilach ma w sobie tyle siły, by do pokonania trudności wystarczała mu wiara. Dlatego od początku pierwszej kadencji zarządu zabiegałam o dostępność gabinetów psychologiczno-psychiatrycznych nie tylko dla dzieci, ale także i dla dorosłych. Bardzo chcę też stworzyć hospicjum domowe i stacjonarne. To moje marzenie. Takie jakie wybudował nieżyjący już ks. Jan Kaczkowski w Pucku na wybrzeżu, z dobrą opieką medyczną, wsparciem i uważnością. Gdzie człowiek chory oraz jego najbliżsi poczują bliskość, miłość oraz spokój na ostatniej drodze życia. Hospicjum, gdzie osoby przewlekle, ciężko i nieuleczalnie chore otrzymają wsparcie, łagodzenie skutków chorób, godne znoszenie choroby, ale przede wszystkim szansę na godne odejście. Cieszę się, bo prace nad tym projektem już trwają. Nadzorując je wzoruję się właśnie na księdzu Kaczkowskim, który poświęcił swoje życie służbie Bogu oraz osobom chorym i umierającym. Był twórcą i prezesem Puckiego Hospicjum oraz licznych projektów z nim związanych. Dla wielu był nauczycielem, który inteligentnie i z humorem uczył, jak rozmawiać o rzeczach ostatecznych. Był podziwiany przez wierzących, jak i niewierzących. Jego hospicjum do dziś jest wzorcem pod względem jakości opieki nad chorymi i ich bliskimi. Moją ambicją jest kontynuacja jego dzieła i stworzenie podobnego miejsca również w naszym regionie.
Jeśli Pani Marszałek się zgodzi: Proszę powiedzieć, jak Pani na co dzień dba o własne zdrowie?
Pełniąc wysoki urząd nie przestaję być po prostu mamą i babcią, łącząc te wszystkie role. Mam czworo wnuków: Różę, Polę, Gabrysia i Henryka. Najstarszy Gabryś często towarzyszy mi w trakcie różnych wydarzeń i uroczystości. Lubię spędzać czas z całą czwórką. Towarzyszy nam pies Bell i kot. Jestem dla nich zwykłą babcią, a oni dają mi siłę. Poza tym uważam, że warto mieć w sobie bunt, nie dopuszczać, by inni nami zawładnęli, mieć kontrolę nad własnym życiem, na każdym jego etapie. Niekoniecznie trzeba wyznaczać sobie dalekosiężne cele. Sama droga do nich jest ciekawa. Można na niej porzucić jeden cel dla innego. I nie ma sensu trzymać się kurczowo jednej opcji. Ja nigdy nie miałam jednego celu. Życie mnie niosło. Jedno wypływało z drugiego i musiałam się w tym odnaleźć, określić na nowo. Taka równowaga jest gwarancją zdrowego ducha. A jeżeli chodzi o ciało, od wielu lat regularnie korzystam z badan profilaktycznych. To jest moja odpowiedzialność wobec siebie i wobec moich bliskich.
/UMWP/